- Jestem już zmęczona tymi zakupami! Mamo... - zaczęłam już jęczeć , bo nogi już mnie bolały.
- No chodź skarbie jeszcze do jednego sklepu.
Muszę sobie kupić jakąś piękną sukienkę , bo za dwa dni mam bal. Nawet nie mam z kim na niego iść. Wymyślę coś jutro. Mama jest bardzo podekscytowana , ponieważ nie noszę sukienek w ogóle , a ona oszczędzała pieniądze przez cały miesiąc.
- Chodźmy tutaj - zawołałam
Weszłyśmy do środka , a ja zobaczyłam najcudowniejszą sukienkę jaką kiedykolwiek widziałam. Nie żebym się na tym znała , ale wyglądała bosko .Szybko tam pobiegłam.
- Mamo szybko !
Po chwili znalazła się tuż obok mnie.
- Pali się czy co ?
- Znalazłam sukienkę !
- Za ile ?
- Zobacz .
Bez zastanowienia się wzięłam sukienkę i pognałam tuż do przebieralni. Wyglądam zabójczo - pomyślałam.
- No pokaż się.
A więc wyszłam , a mojej mamie opadła kopara. I to dosłownie. Potem powiedziała tylko :
- Bierzemy ją.
Oto moja śliczna sukienka , pierwsza w moim życiu :
I tak ubiorę ją tylko raz na bal. Ale warto było.
Podczas jazdy autobusem rozmyślałam sobie. Czy mówiłam już , że moja rodzina jest biedna ? A przynajmniej część w której znajduje się ja . To dlatego oszczędzałyśmy przez miesiąc pieniądze na głupią sukienkę. Mój ojciec umarł sześć lat temu gdy miałam zaledwie 12 lat. Z moją psychiką było wtedy bardzo źle. Moja starsza siostra Ashley miała wtedy 19 lat. Z nią było wszystko ok. Miała chłopaka , który rok później oświadczył się jej. Ona przyjęła oświadczyny i zamieszkała u niego. Jest bogaty więc i ona ma dostatnie życie . Mnie , mamę i malutką siostrzyczkę zostawiła na zbity pysk . Ojciec nie spisał testamentu , ponieważ umarł w wypadku. Wcześniej żyliśmy tylko z jego pieniędzy , ponieważ mama zajmowała się domem. Miesiąc przed wypadkiem mama urodziła zdrową dziewczynkę . Ma na imię Mary i bardzo ją kocham. Jest taka słodka.
Głównie utrzymujemy się z tego , że sprzedajemy warzywa z własnego ogródka. Ale kokosów na tym nie da się zarobić. Więc ja jestem " wykorzystywana " przez własną matkę , żeby na czymś zarobić. Już sprzedawałam ulotki , grałam w przedstawieniach w teatrze , grałam w kapeli. Ale nic z tego nie wypaliło. Teraz tylko siedzę przy rynku i grywam na gitarze wylewając swoje łzy i równocześnie śpiewając. Jeśli ludziom się podoba to wrzucają kasę.
Wreszcie wysiadłyśmy. W domu czekały na nas Mary i babcia Polly.
- Heej Viktoria , co tak długo ? Kupiłaś sukienkę ? - podbiegła do mnie malutka 6-letnia siostrzyczka .
Wzięłam ją na ręce i powiedziałam :
- Trochę to trwało , bo nic mi się nie podobało. Ale potem jakby jakaś magiczna wróżka wyczarowała piękną niebieską sukienkę specjalnie dla mnie. I od razu ją kupiłam.
- Wow! To super. Też tak chcę.
- Na pewno kiedyś też cię to spotka. No, a teraz idź się bawić .
Postawiłam ją na nogi i od razu podreptała do salonu. Ja zostałam z mamą i babcią w kuchni.
Nasz dom znajduje się we wsi Bibury. Niby jest bardzo ładna , ale mieszkanie w takiej małej kamienicy z innymi ludźmi jest wkurzające i czasem wręcz nieznośne. Gdyby było jakieś wyjście z naszej sytuacji od razu bym się zgodziła.
Usiadłam obok babci na taborecie , a ona oznajmiła nam :
- Czytałam dzisiaj w gazecie ,że rodzice księcia z Cambridge organizują konkurs na księżniczkę w ich zamku. Można wysłać swoje zgłoszenie , o tutaj. Babcia pokazała mi tą gazetę . Przeczytałam artykuł i od razu wybuchłam śmiechem .
- Robią to z powodu jego 19 urodzin ? A co on sam nie może sobie poszukać dziewczyny? Dla mnie to jest chore. I śmieszne.
- Ale on nie wie o tym , że jego rodzice to organizują. Na pewno jest mu głupio z tego powodu - odezwała się moja mama.
- Może ... - było mi to obojętne.
- Może chciałabyś się zgłosić Viki ? - zapytała mnie babcia.
- Coooo?! Ja? Ja się nie nadaję na księżniczkę. To wykluczone.
- Nie krzycz na babcie ! Zachowuj się. - wiadomo kto to powiedział
- Dobrze , przepraszam. Ale czemu miałabym się zgłosić? Dostaje się za to jakąś kasę ?
- Zobacz. - mama pokazała mi palcem na kwotę jaką dostaje się za każdy przetrwany dzień w zamku.
Byłam w szoku. To by bardzo nam pomogło. Ale nie wiem , czy nadaje się na księżniczkę i czy chciałabym być z jakimś gburowatym księciem.
- Muszę to przemyśleć. Idę spać , dobranoc.
Tak naprawdę była godzina 21. Nawet moja siostra nie spała. A ja dość szybko pogrążyłam się we śnie.
*******
Obudziłam się rano. Poszłam do łazienki , a potem zeszłam na dół . Przywitałam się z mamą i babcią.
- Kochanie pójdziesz do sklepu , skończyła się kawa.
-Tak , pewnie.
Wzięłam od mamy pieniądze , co nam zostało z wczoraj i wyszłam z domu.
Jest dość zimno , bo mamy luty , ale ubrałam płaszcz.
Jestem jeszcze trochę zaspana , a do pobliskiego sklepu zostało 5 minut drogi. Szłam rozmyślając i nucąc sobie jakąś piosenkę. Nagle natrafiłam na jakiś kamień i przewróciłam się. Uderzyłam się w głowę. Ktoś nagle pojawił się nade mną. Podałam rękę.
- Cześć, jestem Marco - chłopak wyglądał na miłego więc uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć , ja jestem Victoria , ale możesz mówić mi Viki.
Wstałam i otrzepałam się .
- Niezdara z ciebie, Viki.
-Dzięki. Idę do sklepu chcesz pójść ze mną ?
Spojrzał na mnie i kiwnął głową.
Szliśmy w milczeniu aż nagle Marco się odezwał :
- Wiesz , że chodzimy do tej samej szkoły?
- Taak ? Nie wiedziałam. Wiesz , często uczę się w domu. Jak jestem w szkole to najczęściej mam indywidualne lekcje. Mam dysleksję. - oczywiście skłamałam tym ostatnim zdaniem . Nie chciałam przechwalać się tym , że jestem biedna. On na pewno był bogaty. Przynajmniej miał więcej kasy ode mnie.
- Aha. Tego ja nie wiedziałem. Wybierasz się na jutrzejszy bal.
- Tak , mam go w planach -uśmiechnęłam się .
Chłopak jeszcze chwilę milczał. Jego czarna grzywka opadała mu na ciemne oczy. Wyglądało to przeuroczo.
- Może chcesz iść ze mną ? To chyba , że już z kimś idziesz , to wtedy przepraszam , że spytałem.
Poczułam się trochę speszona. Nie sądziłam , że taki przystojniak nie ma z kim iść na bal. Ale to moja jedyna szansa , więc zgodziłam się.
Doszliśmy do sklepu , gdzie się pożegnaliśmy .
- To do jutrzejszego balu ,Viki !
- Tak, do jutra.
Gdy weszłam do sklepu byłam cała w skowronkach. Czar szybko prysł , kiedy dowiedziałam się , że kawa podrożała , a ja nie miałam tyle pieniędzy. Musiałam wrócić się do domu. Dzisiaj trzeba trochę zarobić , a potem będziemy mogli napić się kawy. Takie życie.